- Że co?- Wykrzyknęła lwica ze zdziwieniem w głosie, a
później zaśmiała się – Chyba powiedziałam wcześniej, że mam męża i dzieci i nie
w głowie mi jakieś „romanse” – Powiedziała to i powoli zaczynała odbiegać od
tego młodego lwa. Sabor wściekł się i
podążył za nią. Rozpoczęła się gonitwa. Jammy potrafiła świetnie biegać, ale i
młodemu lwu nic do niej nie brakowało. Biegli przez uśpioną już sawannę. Szara wbiegła w ślepy
zaułek. Naprzeciwko niej znajdowała się wysoka skała, a naprzeciwko jej
„odnóża” nie miała teraz jak uciec przed
brązowym lwem. Przytuliła się do ściany.
- I co maleńka? Pościg się skończył.- Zaśmiał się Sabor a jego oczy świeciły się w
ciemnościach. Podszedł do niebieskookiej i
chwycił ją za kark i przysunął do siebie. W ciemnościach coś błysnęło. Sabor wysunął swój ostry pazur
i przyłożył młodej lwicy do gardła.
- Posłuchaj mnie. Dam ci wszystko czego zapragniesz, nasze
królestwo będzie całe twoje.
- Nigdy!!- Wykrzyknęła Jam .
- Nie wierć się, bo przejadę pazurem po tej ślicznej buzi!-
Warknął.
Lwica była jednak sprytniejsza. Lew usłyszał jakieś odgłosy
i schował na chwilę swój pazur. W tym czasie szara ugryzła go w łapę. Ten zawył
z bólu i ją puścił. Szamotali się na chwilę w blasku nocnego księżyca. Jednak
Jammy powaliła młodego lwa i teraz to on był w jej uścisku.
- I co teraz powiesz ?-Zapytała z kpiną w głosie. – Mam pewne rozwiązanie dla ciebie. Albo zapominamy o tej sytuacji, albo idę do
króla i powiem, że na mnie napadłeś. A on już będzie wiedział co ma z tobą
zrobić?- Uśmiechnęła się cwaniacko.
- Dobrze, dobrze. Wolę tą pierwszą opcję. Teraz złaź ze
mnie!- Krzyczał.
Jammy zeszła z lwa. Poprawiła swoją długa grzywkę. Lew
naburmuszony odprowadził ją do jaskini.
- Jeśli chcesz to możemy zostać przyjaciółmi, o ile się
postarasz?- Zaproponowała szara gdy doszli do jej jaskini.
- Niech ci będzie.- Odburknął młody lew. – Do zobaczenia –
Powiedział i zniknął w ciemnościach.
Lwica weszła do jaskini. Jej potomstwo smacznie spało na
posłaniu z suchej trawy i liści przytulone do siebie, tuż obok nich smacznie
chrapał żółty lew. Szara ułożyła się obok niego i zasnęła głębokim snem.
*
Nastał piękny dzień. Lwiątka które spały obudziły się
pierwsze i rozpoczęła się zabawa. Dorosłe lwy otwarły oczy, bo obudziły ich
krzyki małych. Żółty lew potrząsł swoją brązową grzywą. Szara lwica wtuliła się w niego i przyglądała
się bawiącym lwiątką. Do jaskini weszła brązowa lwica.
- Idziemy na polowanie?- Zapytała.
- No mogę. – lwice wyszły na polowanie.
- Tato?- Zapytało żółte lwiątko z gwiazdką pod okiem.
- Słucham Vierro.- Odparł ojciec.
- Możemy iść do Damu, dawno nie byliśmy u niego.
- I nudzi się nam-
Dodała szara lwiczka.
- Pójdziecie jak
wróci mama i zjecie śniadanie.
Po około dwóch godzinach do jaskini wróciły lwice. Widać było
po nich, że się chyba pokłóciły.
- Sherii Jammy co się stało?- Zapytał brązowo grzywy lew.
-Nie twój interes!- Zawarczała zdenerwowana Sherii i weszła
przez tajemne przejście do swojej groty.
Lew i lwiątka zajadały się zebrą upolowaną przez matkę.
- Mamusiu a ty nie jesz?- Zapytała zatroskana Sara.
- Nie, nie jestem głodna. Zjem potem.- Odpowiedziała i
położyła łeb na łapach.
- Tato możemy już iśc?- Zapytał lewek.
- Teraz tak. Tylko wróćcie przed zachodem. I nie wpakujcie
się w kłopoty- Ostrzegł ich.
Lwiątka wybiegły radośnie przed jaskinię. Dawno nie były u
swojego przyjaciela.
- A co z Safi? Bierzemy ją?- Zapytała po cichu Sara.
- Ja? Eee no sam nie wiem. Ona się wszystkiego boi.-
Powiedział i przewrócił leniwie oczami.
- Gdzie się wybieracie?- Usłyszeli za sobą znajomy głos.
Głos należał do Safi.
- Idziemy do Damu- Powiedziała szybko Sara. – Jak chcesz
możesz iść z nami. – Zaproponowała.
- Tak. Jeśli się nie boisz?- Zapytał z lekką kpiną w głosie
Vierro.
- Ja się niczego nie boję!- Naburmuszyła się i szturchnęła
go łapą w bok.
- To idziemy!- Krzyknęła rozbawiona Sara.
*
Trójka lwiątek maszerowała przez wysokie trawy, z których
było widać tylko ich ogony. Beżowa lwiczka cały czas przedrzeźniała Vierro.
Żółty samczyk warczał na nią i odgrażał się jej. Od kiedy poznał swoje
kuzynostwo. Zmieniło się bardzo jego nastawienie do Safi. Nawet nie wiedział
czym to było spowodowane. Wszystko w niej ją irytowało: zachowanie, śmiech.
Doszli szybko do swojego przyjaciela. Weszli do środka jaskini.
- Cześć Damu! Jesteś tu?- Zawołał Vierro.
- A gdzie dzień dobry?- Zapytała czarna lwica.
- A dzień dobry Shanti.- Odpowiedziały lwiątka.
- To cześć mamo! Wrócę przed zachodem!- Za nim coś matka
zdołała powiedzieć czarne lwiątko wybiegło z jaskini.
- Dzieciaki. Mają tyle energii w sobie- Zaśmiała się sama do
siebie czarna lwica.
- To w co się pobawimy?- Zapytał Damu.
- Może w polowanie!- Zaproponowała Safi chciała się
przypodobać samczyką.
- Oszalałaś w naszym wieku, to zabronione!- Zbeształ ją
Vierro.
- i kto tu się boi ha ha!- Zaśmiała się .
- Dobra idziemy na polowanie.- Przerwała szybko kłótnię
Sara.
Skierowali się wszyscy w miejsce polowań lwic.
*
- Ojcze! Wróciliśmy!- Zawołała radośnie Kiara wchodzą do
jaskini władców.
- Długo Was nie było. Miałem już zamiar wysłać kogoś za
wami. A co to za lew?- Skierował swój wzrok na pomarańczowego lwa. Do Simby
przyłączyła się też Nala.
Nala podeszła do ów lwa i wbiła swój wzrok w jego niebieskie
oczy. Był tak podobny do ich zmarłego syna Kopy. Uśmiechnęła się i z jej oczu
popłynęły łzy.- To ty?- Zapytała cicho obcego lwa.
- Tak to ja matko. Ty
mnie poznałaś a ojciec nie!- Powiedział
złośliwie.
- Synu. – Dorosły lew przytulił mocno syna- Jak dobrze, że
jesteś. – Młody lew wyrwał się jednak szybko z uścisku ojca.
- Jak mogliście! Przekazać tron temu zdrajcy!- Wskazał łapa
na Kovu.
- Synu. Myśleliśmy, że…- Próbował wyjaśnić sytuację Simba.
Do Kiary podbiegły lwiątka ( prawie nastolatkowie)
- Mamo co to za krzyki?- Zapytała pomarańczowa lwiczka z
paskiem na czole.
-Idzie się pobawić to sprawy dorosłych- Powiedziała ostro
matka.
Lwiątka skierowały się także w miejsce gdzie wcześniej udały
się pozostałe kociaki.
*
Czwórka małych lwiątek znalazła się już na polanie Polowań
gdzie polują często lwice. Nie widziały żadnej zebry czy gazeli. Zobaczyły za
to bawoła.
- Hej! Widzicie tego bawoła! Ale rodzice by się zdziwili.
- Chyba Safi nie myślisz, żeby go upolować?!- Zapiszczała
Sara.
- A czemu by nie?- Chyba ,że się boicie?- Zaśmiała się
głośno.
- W żadnym wypadku!- Wykrzyknęły lwiątka i powolutku
zbliżały się do ofiary.
Tymczasem do dwójki królewskich lwiątek dołączył ich
przyjaciel Kifo i razem z nim udali się na polanę.
- Ciekawe kto to był ten lew podobny do dziadka?- Zapytała
Jua.
- Wydaje się dziwnie znajomy- Powiedział Chaka.
- Ej! Widzicie to co ja!- Brązowe lwiątko wskazała łapą na
obce lwiątka szykujące się do polowania na bawoła.
- Małolaty! Nie wiedzą, że pozostałe bawoły ze stada
przybiegną temu biedakowi na ratunek.
Trzeba zawołać jakieś lwice inaczej po tych małych będzie tylko mokra
plama.- Zdenerwował się Chaka. – Jua zawołasz je?- Skierował swój wzrok na
siostrę.
- No dobra. A wy uważajcie na te bawoły. Z nimi nigdy nic
nie wiadomo.- Ostrzegła ich.
Dwójka młodych lwów ruszyła na ratunek.
- Ja zaatakuję pierwsza. – Powiedziała Safi
- A wiesz jak to się robi???- Zapytał nieco przerażony Damu.
- Jasne że wiem! Matka mi opowiadała.
- Może lepiej zrezygnować.- Starała się wybić z głowy ten
głupi pomysł Sara.
- Nigdy!- Krzyknęła beżowa i ruszyła z impentem na bawoła.
*
Lwiczka bardzo chciała się przypodobać Vierro. Podkochiwała się w nim, ale on traktował ją
jak młodszą nieznośną siostrę. Teraz miała okazję to zmienić. Rzuciła się na
bawoła większego od siebie z pazurami. Wbiła się w jego zad. Ten rozwścieczony
obrócił się dookoła własnej osi i zrzucił ją z siebie. Lwiczka jednak nie
poddawała się. Tym razem wskoczyła na grzbiet. Nieopodal pasło się pokaźne
stado ów zwierząt. Słysząc, że ich kompan ma kłopoty. Ruszyli na pomoc. Biegły razem kopyta dudniały o suchą ziemię.
- Co się dzieje?- Zapytała przerażona Sara.
- To pozostałe bawoły! Szybko uciekajmy!- Zakomenderował
Damu. Lwiątka uciekły na pobliskie drzewa. Niestety na dole została Safi. Całe
szczęście, że na pomoc lwiczce przybył Chaka
i Kifo. Królewski syn odciągnął lwiczkę w bezpieczne miejsce, a on sam
oberwał od bawoła. Kopnał go mocno w brzuch. Lwiątko poturlało się kilka
metrów. Widząc to Sara postanowiła mu pomóc. Zeskoczyła z drzewa i podbiegła do
lwa. Na około niej biegały rozwścieczone bawoły. Lwiczka wzięła go za kark i
próbowała odciągnąć go w bezpieczne miejsce. Lwiątko było jednak za cieżkie.
- Sara za tobą!-
Krzyknął Vierro z drzewa.
Na dwójkę lwiątek biegł bawół. Lwiczka wbiła swoje pazury do
ziemi. Zamknęła oczy wyciszyła się tak, że słyszała bicie swojego serca. Otworzyła oczy, a zwierzęta dziwnie zwolniły
tępo. Wzięła głęboki wdech powietrza. Ponownie zamknęła swoje ślepka. Otwarła
paszczę a z jej wnętrza wydobył się najgłośniejszy i najbardziej przerażający
ryk. Lwiątka, które siedziały na drzewie musiały zatkać uszy.
- Co się z nią dzieje!- Zapytał Kifo i pokazał łapą na Sarę.
Na około lwiątek pojawiła się niebieska poświata wyglądała
jak bańka mydlana. Bawoły, które przybliżały się do niej odbijały się. Lwiczka
dalej ryczała.
*
- Słyszycie?! Co to za ryk- Kovu zatrzymał się i wsłuchiwał.
- To jakieś lwy?- Zapytała Kiara.
- Tam widać poświatę – Powiedziała Jammy
I wszystkie lwy skierowały się w jej stronę. Gdy dotarły na
miejsce nie mogły uwierzyć w to co widzą. Wszystkie bawoły pouciekały z
podwiniętymi ogonami. A na środku polanki stała szara lwiczka a koło niej leżał
nieprzytomny Chaka.
- Córeczko!- Do lwiczki podbiegła Jammy. – Nic ci nie
jest?- Spytała.
- Mi nie, gorzej z nim.
Brązowe lwiątko znalazło się już na grzbiecie ojca.
- Zmęczona jestem- Wyszeptała Sara i runęła na ziemię.
- Sara?!- Krzyknęła Jammy
- Nic jej nie jest.- Do lwicy podszedł Rafiki ( on zawsze
się zjawia bez zapowiedzi) – Ukazała swoją moc i wyczerpała ją. Nie potrafi nią
jeszcze władać. Wyśpi się i będzie zdrowa. – Pocieszał ją madryl.
- Z wami porozmawiamy w domu!- Krzyknął zdenerwowany Hofu.
Wszystkie lwy skierowały się w stronę Lwiej Skały.
Został zmieniony szablon i jak się Wam podoba?
Świetny rozdział. Naprawdę. To było świetne. Zapraszam na mój blog
OdpowiedzUsuńhttp://zycie-kov-u.blogspot.com/
Ale twój jest lepszy
Wow.Wspaniały rozdział! Bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twojego bloga, jest świetny<3
No i ta moc..:)
Ciekawe, czy Kopa zmieni zdanie, i pozwoli Kovu dalej być królem Lwiej Ziemi.A może jednak sam będzie chciał być władcą?
Pozdrawiam i dziękuję za komentarzyk u mnie!
Świetny rozdział! Zaciekawił mnie ten moment, kiedy Sara pokazała swoją moc. Ciekawe, jak dalej się to potoczy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Idealna notka, jedna z najbardziej mi się podobajacych
OdpowiedzUsuń