wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział XXVIII "Jinamizi"



Grupa lwów wkraczała na Lwią Skałę. Mała Safi słyszała szepty innych lwic „ Ona chciała zabić księcia”, „ Co za paskuda” huczało małej w głowie. Miała już dość tego.  Co jakiś czas pociągała nosem. Wstydziła się swojego czynu. To nie tak miało wyglądać. W Królewskiej Jaskini czekała matka księcia, gdy zobaczyła poranione lwiątko na grzbiecie męża wpadła w furię.  Kovu położył delikatnie syna na przygotowanym posłaniu. Kiara obejmowała syna i głośno płakała. Gdy zauważyła Safi podbiegła do niej i wrzasnęła.
- To twoja wina! Jak mogłaś!- Wrzeszczała Kiara.
Lwiczka wtuliła się w łapę matki i też głośno płakała.
- Jesteś idiotką, wiesz jak to mogło się skończyć?! Pomyślałaś o tym?!- Krzyczała dalej.
- Córko uspokój się to tylko lwiątko.- Próbował uspokoić ją Simba.
- Nie wtrącaj się ojcze!- Wrzasnęła znów.
- Wystarczy już tych obelg!- Wtrąciła się Sherii.
Kiara nie przepadała za lwicą. Popchnęła ją a ta upadła na ziemię.
- Nie skończyłam rozmawiać z tą bestią!- Warknęła groźnie.
- Wychowali cię na drugiego Skazę. Jesteś nawet do niego podobna!- Wycedziła przez zęby.
Stado zawrzało określenie kogoś, że jest podobny do Skazy to najgorsze określenie dla szanującego się lwa lub lwicy. Tego już było za wiele. Na Kiary pysku pojawił się złośliwy uśmiech. Podeszła natomiast do stojącego obok Karo, który stał bardzo spokojny i opanowany całą tą sytuacją.
- Zawiodłam się na tobie.- Rzekła królowa.
- Ja na tobie bardziej.- Odparł lew. – Myślałem, że jesteś dobrą królową, ale się myliłem. Nie ocenia się kogoś po jednym złym czynie.- Kiara zrobiła wielkie oczy na te słowa, bowiem przypomniała sobie podobne słowa męża gdy Simba nie chciał przyjąć go do stada. – Ta lwiczka uważała ciebie za autorytet do naśladowania. Popatrz jakie dałaś teraz o sobie świadectwo?!- I popatrzył na zgromadzone stado.
Kiara zawstydziła się. Do jej brązowych oczu napłynęły łzy. Z płaczem wybiegła z jaskini. Karo podbiegł do leżącej na ziemi Sherii, która trzymała się łapą na brzuch.
- Coś się stało kochanie?- zapytał pełen troski. Do nich podbiegł i Rafiki.
- Zbadam ją później i powiem co się dzieje.- Odparł pawian. I Wrócił do dwójki leżących lwiątek.
- I co z nimi będzie?- Zapytała Jammy.
-  Z Sarą wszystko dobrze jutro się ocknie. A Chaka musi trochę odpocząć. Szaman został jeszcze z Sherii. Zbadał ją i podszedł do zmartwionego Karo.
- Gratuluję zostaniesz drugi raz ojcem- Pawian przytulił lwa do siebie.
- Na naprawdę!- Krzyknął uradowany lew.

*


Lwy wróciły do swojej jaskini. Jammy pogratulowała przyjaciółce, że zostanie drugi raz matką. Brązowa cieszyła się z tego niezmiernie.  Tylko Safi nie cieszyła się, że będzie miała rodzeństwo. Zwinęła się w kłębek i zasnęła.
- Mamo, a czy Sara się na pewno obudzi?- Zapytał zaniepokojony brat, gdy weszli do swojej jaskini.
- Słyszałeś co mówił Rafiki, prawda? Obudzi się.- Pocieszyła go Jammy.
- I co za głupie pomysły chodzą wam po głowie- Upomniał go Kodi.
- Dobrze panowie, już dość się dzisiaj nasłuchałam. Idziemy spać.- Rozkazała szara.
Wróćmy do Safi. Młoda lwiczka nie mogła jednak zasnąć. Cały czas słyszała w głowie te wszystkie wypowiedziane słowa Kiary. Oblana potem wstała z posłania i postanowiła wyjść z jaskini. W prawdzie zawsze w nocy wychodziła  kimś z dorosłych rodzice jednak smacznie spali i postanowiła ich nie budzić.
Wyszła z jaskini na niebie pojawiły się gwiazdy. W drugiej jaskini nie mógł spać Vierro. Obudził go hałas z zewnątrz. Wystawił łebek poza jaskinię i zobaczył przyjaciółkę. Postanowił ją śledzić. Szedł za nią krok w krok. Był jak cień. Lwiczka nie zdawała sobie sprawy, że ktoś ją może śledzić. Kremowa zatrzymała się na polanie. Podniosła łebek w górę i krzyknęła.
- Dlaczego to ja mam być ta gorsza! Co ja takiego Wam zrobiłam!- Krzyczała. Do jej różowych oczu napływały łzy. Zaczęła wrzeszczeć. Chciała to wszystko z siebie wydusić.
- Dlaczego?!- Spytała pociągając nosem.
- Wcale nie jesteś najgorsza.- Ze swojej kryjówki wyszedł żółty lewek.
- Vierro? Co ty tutaj robisz???- Spytała.
- Bo ja martwiłem się o ciebie. Gdzie tak późno wychodzisz z jaskini i postanowiłem iść a tobą.- Wyjaśnił.
- To jednak ci na mnie zależy?!- Lwiczka podbiegła do lewka i przytuliła się do niego. Lwiątko objęło ją swoją łapą.
- Och co za słodki widok.- Ktoś wypowiedział słowa.
Lwiątka stanęły wystraszone wpatrując się w ciemność…

*

Chciały zlokalizować do kogo należy ten głos, jednak nic nie zauważyły w tych ciemnościach.
- Będziesz nasza!- Znowu usłyszały głos tylko należący do kogoś innego. Tamten był „łagodniejszy” a ten bardziej straszny.
- Bież ją Mwindaji!- Usłyszały w ciemnościach.
Lwiątka teraz zauważyły dwa dorosłe lwy budową ciała przypominały Skazę. Jeden był jasno fioletowy a drugi niebieski. Niebieski imieniem Mwindaji udał się w pościg za Safi a fioletowy zajął się Vierro.
Lwiątka uciekały i krzyczały nie chciały zostać złapane przez obcych.
- Zostaw mnie!- Wydobyło się z pyska rozpaczliwe wołanie Safi.
- Będziesz moja! Czy tego chcesz czy nie! Duara przynieś tego drugiego!- Rozkazał.
Fioletowy trzymał w pysku Vierro i rzucił temu drugiemu przed łapy.
- On nie będzie nam potrzebny.- Powiedział Mwindaji – Trzymaj go, a ja zacznę swoją misję.
- Zostawcie ją! Co ona zrobiła!- Krzyczał Vierro.
- Nie wysilaj się mały, twoich krzyków i tak nikt nie słyszy.
- Co dlaczego?????- Wyszeptał wystraszony.
- Bo my jesteśmy Jinamizi* czyli wasze nocne koszmary. Nas widzicie tylko wy! A twoja przyjaciółka nam jest potrzebna.- Wyjaśnił Duara.
Niebieski lew położył Safi na ziemi. Wysunął swój ostry pazur i zaczął rysować krąg.
 -Mwindaji ktoś idzie!- Krzyknął wystraszony Duara i wypuścił lwiątko z uwięzi. Drugi zrobił to samo.
Dziwne postacie zmieniły się w czarny dym iprzerażającym wrzaskiem znikęły. Wystraszone lwiątka dyszały ciężko. Nie za bardzo wiedziały co się działo. Za szybko to wszystko się stało, aby coś mogły zapamiętać. Odwróciły się w stronę zarośli, gdzie Jinamizi kogoś zauważyły.
-          Tu jesteście, wrzędzie was szukam.- Był to Karo, który obudził się i zauważył zniknęcie córki.
-          Nie mogliśmy spać.- Wyjaśniły.
-          Wracajmy do domu.
Lwiątka postanowiły, że nikomu nie powiedzą co im się przydarzyło.



* Jinamizi z suahili oznacza nocne koszmary


Już 24 czerwca ukaże się specjalny post z racji  Pierwszych urodzin bloga, a w następnej notce po urodzinach pojawi się konkurs. Czekajcie cierpliwie. Pozdrowienia dla wszystkich.

3 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział!
    Dobrze, że Kiarze przypomniało się, iż Simba mówił do Kovu te same słowa, i przestała obrażać Safi.
    No i te nocne koszmary...

    22 czerwiec- konkurs na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze postąpiła kiara przestała doręczać sądu, ale mindwijo jest okropny

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorry za błędy pisze z smartfona

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz po sobie ślad po przeczytaniu postu, a ja postaram się odwdzięczyć tym samym. Komentarze obraźliwe i spam będzie usuwany.