niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział XXVI " Że Co???!!!"



Słońce powoli wyłaniało się za zaśnieżonego Kilimandżaro.  Promienie rozlewały się niczym gorąca lawa. Nie szanowało niczego na swojej drodze, nawet najmniejszego żyjątka.  Krople rosy, które osadziły się po nocnym deszczu na trawach migotały w blasku słońca niczym diamenty. Pierwsze promienie dotarły na Lwią Skałę. Lew o brązowej sierści zakrył łapą oczy, promienie słońca były oślepiające. Młody lew obudził się. Zobaczył na swoje śpiące dzieci, które dziś spały obok swoich dziadków. Uśmiechnął się do nich i po cichu wyszedł z jaskini. Już zamierzał schodzić z skały, gdy usłyszał za sobą głos.
- Kovu. – Głos ten należał do Kiary. Pomarańczowa lwica też jednak już nie spała. Podeszła do męża i otarła się czule o niego.
- Myślałem, że śpisz?
- Nie.  Czy mogę towarzyszyć ci w obchodzie? Dawno nie byłam. A uwielbiam widok sawanny o wschodzie słońca. Gdy urodziły się kociaki, nie miałam siły wstawać tak rano.- Spojrzała na męża robiąc maślane oczy.
- Pewnie kochanie. Będzie mi bardzo miło. – I polizał ją czule po policzku.
Królewska para maszerowała przez „zaspaną” jeszcze sawannę. Wszystko było takie rześkie.  Lwica weszła do wysokiej trawy i otrzepała ją z rosy zrobiła sobie taki „prysznic” wyłoniła się z niej i otrzepała.  Maszerowali dalej.
- Wiesz. Cieszę się, że Jammy i jej przyjaciele są w naszym stadzie.
- Tak to bardzo mili poddani. Nawet ten Hofu pod wpływem tej ich podróży bardzo się zmienił.- Stwierdziła Kiara.
- Też to zauważyłem.
Nie mieli pojęcia, że ktoś obserwuje ich od dłuższego czasu. Postać przesuwała się co jakiś czas. Gdy tylko nadarzyła się okazja wyskoczył przed parę królewską.
- Grr!- Zawarczał obcy.
- Kiara cofnij się!- Popchał Kovu, Kiarę do tyłu.
- Zaprowadźcie mnie do króla!- Zażądał lew.
- Dobrze trawiłeś ja jestem królem.- Powiedział ostrożnie Kovu.
- Ty????? Ha ha. Chyba we swoim śnie!- Parsknął żółty.
- Gror!- Zawarczał Kovu- Jak śmiesz!
- Uspokójcie się. Kovu proszę!
- Co?!!!- Lew zamrugał oczami ze zdziwienia i rzucił się na króla.
- To ty!!!- Zamachnął się łapą. – Zdrajca.
- Kiara co on wyprawia!- Wystraszył się zielonooki.
- Kiara?- Żółty lew zszedł z brązowego i podszedł do lwicy. Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się.
Kiara długo przyglądała się obcemu lwu. Jednak po chwili wykrzyknęła.
- Nie prawda, to ty?!!!- Krzyknęła i rzuciła mu się w objęcia.
- Tak to ja Kopa. – Wyszeptał zapłakany lew.
- Kopa?- Nie dowierzał Kovu.- Przyjacielu! – Podszedł do lwa.
Lew warknął na niego groźnie.
- Jesteś zdrajcą! Twoja matka o mało mnie nie zabiła! Zapłacisz mi za to! Teraz kiedy wróciłem korona należy się teraz mi! – Uderzył go pędzelkiem ogona w pysk i ruszył w kierunku Lwiej Skały.
- Przepraszam cię za niego. Pewnie tylko tak żartuje. Wracajmy do domu. – Pocieszyła męża Kiara.
Lwy wróciły na Lwią Skałę.

~*~


Tymczasem w jaskini Jammy lwy dopiero wstały.
- Ależ się dobrze spało. Fajnie, że Rex zabrał maluchy do siebie  na parę dni. – Przetarła zaspane oczy Jammy.
- Tak. Chwila spokoju i ciszy- Stwierdził Kodi.
Oba koty zaśmiały się głośno. Do jaskini weszła Sherii i jej córka Safi.
- A kiedy wrócą Vierro i Sara?- Zapytała mała lwiczka.
- Za trzy dni.- Pogłaskała ją po głowie Jammy.
- Może przejdziemy się?- Zaproponowała Sherii.
- Ja zostaję.- Położył się powrotem Kodi.
- Ja wracam do taty.- Powiedziało beżowe lwiątko.
- Zgoda, to będziemy mogły sobie pogadać.
Lwice wyszły z jaskini.  Dotarły nad wodopój. Dzień był bardzo gorący lwice podeszły pod drzewo i tam położyły się aby spokojnie porozmawiać. Drzewo pod, którym leżały dawał przyjemny chłodny cień.
- To o czym chciałaś rozmawiać?- Zapytała Jammy myjąc swój ogon.
- Wtedy na Cmentarzysku, no widziałaś tego lwa?- Zapytała.
- Tego jasno brązowego co zaatakował Shenzi?- Zwróciła swój wzrok na przyjaciółkę.
- Dokładnie. Nie podoba mi się on.
- Taa? A niby skąd wiesz jaki jest?- Zapytała szara.
- Naraził się już kiedyś Kovu, to coś musi być na rzeczy- Odpowiedziała.
- Ja tam do niego nic nie mam- Odparła niebieskooka i położyła się na suchym pniu, który znajdował się obok.
Nad wodopojem pojawiało się coraz więcej lwów, a to przez ten upał. Szara postanowiła ochłodzić się zeszła z pieńka i podeszła do wodopoju. Wzięła rozbieg i wskoczyła.
- Ha. Nie wiedziałam, że Jam umi pływać- Powiedziała sama do siebie Sherii. – O nie! Ona nie potrafi pływać! Jammy!- Krzyknęła rozpaczliwie i rzuciła się pędem ku wodopojowi.
Zanim dobiegła na około wodopoju zebrały się lwy i lwice i przyglądały się temu zdarzeniu. Brązowa przecisnęła się przez tłum i zaniemówiła. Zobaczyła bowiem tego lwa z cmentarzyska jak wyciąga jej przyjaciółkę z wody. Podbiegła ku nim i wrzasnęła.
- Odczep się od niej! To moja przyjaciółka!- Zawarczała.
- Ta yhym to fajna z ciebie ta „przyjaciółka” i nie pobiegłaś jej ratować?-  Powiedział sarkastycznie.
- No, bo ja, ja- Zmieszała się Sherii.
- Wiedziałem tchórz jakich mało. – Zaśmiał się.
- Ty jesteś pewnie ten Sabor?!- Dopytywała się
- Tak, to ja. A coś ci nie na łapę?- Zakpił.
- Dobra. Zmiataj stąd.- Prychnęła brązowa.
- O nie paniusiu, uratowałem ją. I to ja odprowadzę ją do domu, a ty mi pokażesz chyba, że nie jesteś jej przyjaciółką??
- Niech ci będzie… - Odparła lwica.

~*~


Lwy dotarły bezpiecznie na miejsce, przed jaskinią czekali  zaniepokojeni  Kodi, Karo i mała Safi. Gdy zauważyli,  że jakiś obcy lew niesie na plecach szarą natychmiast zerwali się na równe łapy.
- Sherii! Co się stało???- Zapytał zaniepokojony Kodi.
- Twoja żoneczka wymyśliła sobie, że potrafi doskonale pływać.- Skierowała swój wzrok na Sabora. – A to Sabor uratował ją. – Rzuciła od niechcenia.
- Dziękuję, jestem twoim dłużnikiem.- I delikatnie położyli Jammy na suchej trawie.
- Budzi się!- Krzyknęła Safi.
- Fe- Lwica wypluła trochę wody i popatrzyła na męża. – Uratowałeś mnie?- Zapytała.
- Nie to on.- I pokazał na Sabora.
- Dziękuję. – Odpowiedziała lwica- Jak ci się odwdzięczę.
- Może wieczorny spacer, o ile twój mąż nie będzie miał nic przeciwko.- Zapytał.
- Oh oczywiście, że nie.- Zaśmiał się.
- To będę zaraz po zachodzie. Do zobaczenia- Oddalił się i odbiegł.
Lwy wpatrywały się jeszcze w sylwetkę odbiegającego lwa. Sherii nerwowo machała ogonem.
- Czy Wyście oszaleli!- Krzyknęła.
- O co ci chodzi?- Zapytała zdziwiona zachowaniem przyjaciółki Jammy.
- Z nim coś nie jest tak!- Rzuciła- On coś knuje! Mówię Wam!
- Przestań kochanie, to miły lew i odważny – Uspokajał ją Karo.
- Oszaleli! Oszaleli!- Prychnęła i pobiegła w kierunku Lwiej skały musiała poinformować o tym króla.


~*~


Nastał wieczór tak jak obiecywał Sabor zjawił się zaraz po zachodzie słońca, miał nawet dla Jammy małego kwiatka. Lwica pożegnała się z mężem i udała się na przechadzkę ze swoim wybawicielem. Wieczór był naprawdę przyjemny. Upał nieco ustąpił.  Na niebie pokazały się pierwsze gwiazdy. Lew i lwica usiedli na trawie, która była wilgotna od rosy. Brązowy lew spojrzał na szarą lwicę. Była taka piękna. Nie często spotykał na swojej drodze takie lwice, żadne z nich nie dorównały Jammy.
- Piękna noc, prawda?-  Chciała przerwać niezręczną ciszę niebieskooka.
- Tak, ale ty jesteś piękniejsza. – Powiedział lew.
- Oj przestań bo się zarumienię.
- To prawda, twój mąż chyba jest szczęśliwy, że w domu ma taki skarb.
- Chyba tak, jestem z nim szczęśliwa. Mamy dwójkę lwiątek.
- Macie lwiątka?-  Zapytał.
- Tak.
Nastała chwila ciszy. 
- Jammy. – Westchnął Sabor.
- Słucham.
- Kiedy cię zobaczyłem tam w tej wodzie to wiedziałem, że nadajesz się na…
- Na co?
- Oh zapomniałem ci jeszcze powiedzieć, że jak spoglądam w twoje oczy to tak jakbym pływał w oceanie. – Nadal komplementował lwicę.
- Przestań  już.- Zaśmiała się szara. – Co chciałeś przedtem powiedzieć?
- Czy zostaniesz moją królowa?- Zapytał pełen entuzjazmu młody lew.
- ŻE CO?!!!!!!!!!!!- Wykrzyknęła Jammy.

Link do obrazka

Jak widać na blogu trwają małe prace remontowe. Różowy kolor już mi się znudził.
A ten lew co stoi obok Sherii na nagłówku to własnie Sabor. Została uzupełniona zakładka bohaterowie zaglądnijcie do niej.
To do następnej notki pa :) :* 



6 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział! Bardzo ciekawy!
    Nie mogę się doczekać kolejnej notki. Ciekawe czy Jammy, się zgodzi.
    U mnie pojawi się CHYBA dziś notka<3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniec bardzo tajemniczy....
    Ciekawe czy Jammy się zgodzi na propozycję Sabora :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no, błagam! Niech Jammy się nie zgadza! Co będzie z Kodim? Nie wiem, czy zamierzasz napisać, że lwica się zgodzi lub nie, ale ja jestem zdecydowanie na NIE :D Rozemocjonowałam się :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oryginalny masz pomysł na fabułę opowiadania c:

    Dodaję do obserwowanych tu i na Bloglovin, wciągnęłam się :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super trochę głupio zachował się Kopa ale myśle też że jammy zgodzi się :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super koniec, ale zfustrowalo mnie zachowanie kopy, jak mógł tak się zachowac

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz po sobie ślad po przeczytaniu postu, a ja postaram się odwdzięczyć tym samym. Komentarze obraźliwe i spam będzie usuwany.