Hofu i Rafiki dogonili swoich przyjaciół w ostatniej chwili.
Stara lwica uśmiechnęła się widząc szarego lwa.
- Jednak wybrałeś dobro.
Jestem z tego powodu bardzo zadowolona- Powiedziała.
Szary lew uśmiechnął się podszedł do swojego stada uniósł
wysoko łeb.
- Czy mi to wybaczycie?- Zapytał po chwili.
- Wybaczamy ci- Powiedziała Jammy.
- Ale pamiętaj jeśli znowu nas zawiedziesz nie będziesz
należał do naszego małego stada!- Zawarczał Kodi.
Sherii i Shanti
też wybaczyły swojemu przyjacielowi. Gdy wszystko się wyjaśniło. Lwica Nefretete mogła zaczynać swoje czary.
też wybaczyły swojemu przyjacielowi. Gdy wszystko się wyjaśniło. Lwica Nefretete mogła zaczynać swoje czary.
*
Była już północ. Magiczna woda z Źródła mieniła się w
wszystkich barwach tęczy. Wielka lwica podeszła do niego popatrzyła się na
zebrane lwy. Teraz wyglądała jeszcze bardziej tajemniczo, ale zarazem bardziej
żywą istotą.
- Moi kochani wasza wędrówka powoli dobiega końca.
Odnaleźliście to magiczne Źródło, z którego wyłania się magia. Jestem z Was
dumna, ale najbardziej jestem dumna z Hofu , który wybrał przyjaźń i miłość niż
zemstę i śmierć.- Mówiła. – Teraz wybiorę któregoś lub którąś z Was. Matka
Jammy podeszła do czarnej lwicy. – Shanti ty będziesz pierwsza ponieważ
zaopiekowałaś się moją córką gdy ta wpadła do Sennych Kolców i pomogłaś jej
wyleczyć rany. Będziesz dobrą szamanką.- Pochwaliła lwicę.
- Dziękuję bardzo za tak miłe słowa, ale czy ja zasługuje?
Dostać pierwsza tą magiczną moc?- Zapytała czarna.
- Zasługujesz. Teraz wejdź do tej magicznej wody- Rozkazała
Nefretete.
Czarna lwica trochę z lękiem powolutku wchodziła do wody
bała się, że moce coś złego się stać. Zanurzała się w wodzie.
- Jej jak tu przyjemnie- Zamruczała.
- Teraz się zanurz.- Powiedział Rafiki.
- Ale ja nie umiem pływać, a jeśli się utopię?- Miała
wątpliwości Shanti.
- Nie bój się nic moja droga- Podniosła ją na duchu Nefretete.
Młoda lwica wzięła głęboki wdech i zanurzyła się w wodzie.
- Popatrzcie co się dzieje z wodą!- Krzyknęła Sherii.
Woda bowiem zaczynała się tak jakby gotować miliony bąbelków
unosiło się nad jeziorkiem i w środku niego. Rafiki stanął na wysokim kamieniu
zakreślił parę razy swoim magicznym kijem i skierował go na środek. Za chwilkę
na ten sam kamień weszła i Nefretete zanuciła tajemniczą pieśń a woda z Źródła
zaczynała wychodzić i tworząc się w spiralę. Lwi przyjaciele zauważyli, że w
środku tej spirali jest Shanti naokoło lwicy pojawiła się różowa poświata,
która też krążyła jak woda. Po odśpiewaniu pieśni przez starą szamankę woda
powróciła na swoje miejsce, a czarna lwica została położona na brzegu tuż obok
Hofu.
- I jak się czujesz?- Zapytał zatroskany Hofu.
- Normalnie tylko tak jakby trochę silniejsza i pewniejsza
siebie.- Powiedziała.
- Muszę ci powiedzieć, że wyglądasz bardzo pięknie, nawet
wcześniej tak nie wyglądałaś bez urazy.- Powiedział szary lew.
- Dziękuję!- Czarna lwica wtuliła się w grzywę lwa.
- Dobrze teraz ty Hofu.- Powiedział Rafiki.
I tak samo stało się ze wszystkimi lwami tylko woda
przybierała inny kolor. Hofu otrzymał kolor czerwony, Kodi kolor niebieski,
Sherii zielony a Jammy złoty.
- Teraz czeka was jeszcze dzień drogi do waszej ojczyzny.
Kładzie się spać.- Nefretete uśmiechnęła się i znikła.
- A gdzie Rafiki????- Zdziwił się Kodi.
- Nie znasz go? On znika niezauważalnie- Zaśmiała się
Shanti.
- Racja- Zaśmiał się żółty lew.
*
Na Lwiej Skale dalej trwała walka. Kovu nie mógł powalić
swojego brata z łap do akcji musiał wkroczyć Chumvi uderzył lwa w pysk z taką
siłą, że się przewrócił.
- Teraz mów!- Zawarczał Kovu i zbliżył się do leżącego lwa.
- No dobij mnie! Masz okazję!- Zaryczał Nuka.
- Nie będę kopał leżącego- Zmarszczył złowrogo brwi król
Kovu.
- Gadaj po co tu przyszedłeś!- Zagrzmiał ostro Simba
podchodząc do Kovu.
- Miałem was wszystkich pozabijać! – Zaśmiał się jak
szaleniec.
- Do tego była ci potrzebna Mihari?!- Zapytał Kovu.
- Tak, ale ta lwica wszystko spieprzyła! Jeśli ją dorwę to
zamorduję! Roarr!- Zaryczał.
- Tylko ją tknij!- Zagroził Kovu.
- Ty mi będziesz rozkazywał! A ty kim dla mnie jesteś!-
Zapytał.
- Jak to kim bratem.- Odparł bez namysłu Kovu.
- Nie jesteś moim bratem i nigdy nie byłeś. To ja miałem być
królem tej ziemi i nim zostanę!- Podniósł się z ziemi.
- Nuka uspokój się!- Upomniał go brązowy lew.
- Jesteś tylko SIEROTĄ! Gdyby nie Skaza to byś nie przeżył!-
Podszedł do niego.
- On nie jest sierotą!- Z tłumu wyłonił się Chumvi.
Młody lew odwrócił wzrok na brązowego dorosłego lwa.
- Kovu…. Długo z tym zwlekałem, ale to ja jestem twoim
prawdziwym ojcem- Powiedział wycierając łzy wzruszenia.
- Ojcze!- Kovu pobiegł do lwa i przytulił się do niego.
- Wzruszające!- Otrzepał się Nuka.
- Wynoś się stąd razem ze swoim stadem!- Rozkazali mu Simba
i Kovu.
- Dobrze, ale pamiętaj jeśli jakieś lwiątko odwiedzi kiedyś
Złą Ziemię. Nie zdziw się gdy odnajdziesz je MARTWE!- Spojrzał Kovu prosto w
oczy- Aha i pilnuj swoje dzieciaki!- Odwrócił się od brązowego lwa i kierował
się ku wyjściu z jaskini.
- Jeśli je kiedyś tkniesz to spotka cię kara!- Powiedział
groźnie Kovu- Niech kilka lwic idzie za nimi.- Rozkazał.
Lwice wskazane przez Kovu wyruszyły odprowadzić Nukę. Po
całym tym zamieszaniu w jaskini zostali tylko król, Simba i Chumvi.
- Kovu wybaczysz mi kiedyś, że cię uderzyłem?- Simba
pokłonił się nowemu królowi.
- Simba wstań. Oczywiście, że ci wybaczam. – Uśmiechnął się
do pomarańczowego lwa i poklepał go po „ramieniu”
- Zostawiam was samych. Pójdę po Kiarę.- Stary lew odszedł.
W jaskini zostały dwa dorosłe lwy.
- Ojcze dlaczego teraz?- Zapytał smutno Kovu.
- Nie wiedziałem jak ci to powiedzieć synku. Dziś miałem
okazję.- Dorosły lew przytulił się do syna.
- A czy moja mama żyje?- Zapytał brązowy.
- Naturalnie. Znasz lwicę Kulę? – Uśmiechnął się.
- Tak. Zaprowadzisz mnie do niej?
- To chodź.
Dwa dorosłe lwy wyszły z jaskini.
*
Po woli wschodziło słonce. Piątka lwów wdrapywała się na
wielką górę. Ich oczom ukazał się piękny, ale zarazem smutny widok.
- To nasz dom?- Zapytała Sherii.
- Tak chyba tak.- Odparła smutno Jammy.
- Wygląda tak samo jak Lwia Ziemia za panowania Skazy lwice
mi o tym opowiadały- Powiedziała szeptem Shanti.
- Coś czuję, że teraz czeka nas najgorsza część wyprawy-
Powiedział Kodi.
- Masz rację przyjacielu, ale nie martwy się mamy
te magiczne moce- Odpowiedział Hofu.
- Nigdy nic nie wiadomo kochani. Nigdy- Powiedziała Jammy
wpatrując się w dzikie i mroczne pustkowie.
Mam do Was pytanie. Gra ktoś z Was może w Wiejskie Życie na nk? I czy można w jakiś łatwy sposób dostać dukaty? Pilnie ich potrzebuję .
Świetny rozdział:) Cieszę się, że Nuka odszedł!
OdpowiedzUsuńPS : Ja jestem na nk, nazywam się Takira Lwica. Nie wiem, ja nie gram w wiejskie życie:(
Świetny wpis ! ;)
OdpowiedzUsuńGram w Wiejskie Życie - trzeba chyba kupić dukaty,ale nie wiem dokońca :(
Zapraszam do mnie na notkę na
lwiepowiastki.blogspot.com - to mój nowy blog .
Wpis na blogu o sarze będzie jakoś w środę - piątek .
Nono, dobry rozdział. Dobrze, że potyczka z Nuką skończyła się dobrze. Tylko czy Kovu i reszta pozwolą mu tak czaić się w pobliżu Lwiej Ziemi?
OdpowiedzUsuńNo i w końcu Jammy i jej przyjaciele otrzymali moce. Teraz tylko powrót do domu. Oby nie natrafili na żadną przeszkodę. Czekam na następny rozdział. :P
Bardzo ciekawa notka! Piszesz cudownie! Niestety nie gram w Wiejskie Życie na nk.pl. Ale kiedyś miałam na tym konto.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zajrzyj na moje blogi:
http://opowiescizpodstriverwood123.blogspot.com/
i...
http://emiliilpslove.blogspot.com/
PA!
Dodałam nowy rozdział, zapraszam :)
OdpowiedzUsuń