sobota, 29 grudnia 2012

V "Szepty"

Mijały dni,  miesiące życie na Lwiej Ziemi upływało dość spokojnie tylko co jakiś czas gdzieś na granicy musieliśmy toczyć walki z hienami albo innymi stadami lwów.  Angani było już lwią nastolatką, miała wielu adoratorów, lecz każde skutecznie spławiała , chodziła uczyć się do Rafikiego lecz nauki nie pomagały i madryl nie mógł się dowiedzieć jakie moce ma lwica.Słonecznego dzisiejszego  dnia postanowiłam razem z Sherii udać się na spacer.

*

Maszerowałyśmy raźnie przez sawannę dziś był naprawdę gorący dzień deszcz nie padał już chyba miesiąc. Brązowa lwica dostrzegła gdzieś w oddali przystojnego beżowego lwa i pobiegła do niego miała już dość życia w samotności, pokręciłam głowa i potruchtałam do przyjaciółki by dotrzymać jej towarzystwa i pomóc poderwać młodego lwa.
- Hej- Zagadała niepewnie Sherii.
- Cześć- Odparł beżowy.
- Ładną mamy dziś pogodę- Rzuciła Sherii.
-Faktycznie strasznie gorąco. A ty pewnie jesteś Sherri?- Zapytał lew.
-YYY…tak- Zarumieniła się.
- To ja zostawię was samych.- Odparłam.
- Ty znowu nazywasz się Jammy- Uśmiechnął się do mnie.
- No i?
- Jesteś lwicą walczącą a dziś koło wodopoju widziałem tego białego lwa co napada lwice- Powiedział szybko.
- A ty jak się nazywasz?- Zapytałam.
- Nazywam się Karo- Przedstawił się.
- Dobrze Karo, pójdziesz z nami nad wodopój- Rozkazałam.

*
Biegłam na przód, Sherri i Karo tuż za mną musieliśmy ujarzmić tego lwa i wyciągnąć z niego jakim prawem atakuje nasze lwice. Dobiegliśmy nad wodopój zdyszani. Faktycznie biały lew tam był i jak zwykle walczył z jakąś lwicą, ten lew ma dziwne hobby. Karo z rykiem rzucił się na lwa a ja za nim,Sherri została lekko z tyłu nie chciała spotkać się z tym draniem, bała się,  że, znowu ją zaatakować.
-Roarr!- Zaryczał Karo.
- Znowu Ty?!- Oburzył się biały lew.
- Zostaw ją!- Krzyknęłam.
- Dobrze, mogę zabić ciebie!- Z rykiem lew rzucił się na mnie.
Lew zadawał ciosy, a ja każdy cios odskakiwałam, Karo próbował się przyłączyć do walki, ale widocznie lew nie zamierzał walczyć z takim ” maluchem”. Mi też udało zadać mu kilka ciosów. Po jakimś uderzeniu padłam na ziemię.
- Kim jesteś- Powiedziałam wycierając krew z pyska.
-A kto to wie, jestem tym kim chcę być- Zamachnął się
Odskoczyłam w bezpieczne miejsce a ten biały uciekł do dżungli.
- Jammy idę z tobą- Powiedział Karo.
- Nie. Wy biegnijcie po pomoc, ja postaram się go jakoś zatrzymać.
Przyjaciele pokiwali głową i pobiegli ku Lwiej Skale. Ja susami biegłam w stronę dżungli. W dżungli było trochę ciemno, a to przez wysokie drzewa, których korony tworzyły dach, promienie słońca docierały tu sporadycznie. Kręciłam się w kółko, nigdzie nie było tajemniczego lwa. Coś zaszeleściło w gęstwinie dojrzałam biały ogon, tak to musiał być on! Z wrzaskiem i rykiem wskoczyłam w krzaki, nie myliłam się to był on. Zadawałam cios za ciosem, a lew odwzajemniał się tym samym, co jakiś czas upadałam na ziemię, ale szybko wstawałam.  Walka trwała już dość długo nic jednak nie dowiedziałam się od lwa.

 *

Miałam już dość
dość, krew spływała mi po pysku, oko było zakrwawione, łapy bolały na pewno którąś łapę miałam złamaną.  Zdyszana upadłam na ziemię.
- Masz już dość?- Prychnął na mnie też zmęczony biały.
- Ja nigdy.
- To walcz do końca roarr.
Wstałam z impentem rzuciłam się na niego. Coś usłyszałam w mojej głowie, opamiętałam się szybko, jakieś dziwne siły we mnie wstąpiły i powaliłam lwa na ziemię. Widocznie był tym zdziwiony, że to on leży na dole, anie ja.
- Kim jesteś.- Warknęłam już nieco zdenerwowana tą sytuacją i walnęłam go w pysk.
- Czy to ma znaczenie- Odpowiedział i wypluł krew z pyska.
- Angani, Angani- Usłyszałam jakieś szepty w mojej głowie,zaryczałam szepty ucichły.
Lew naprężył tylnie łapy i wybił mnie do przody z hukiem uderzyłam o drzewo poczułam jak coś chrupnęło mi w kręgosłupie.
Nie mogłam się podnieść ból przeszył mnie całą. Znowu słyszałam szepty.
- Angani, Angani,  Angani……
Widziałam, że lew rzucił się znowu na mnie , lecz nie wiem skąd pojawiła się Angani.
- Angani?
Młoda niebieska lwica, wbiła pazury w ziemię i drapnęła ją tak jak to robią lwice przy polowaniu. Otworzyła pysk i zaryczała, a wielki potężny lew z rykiem runął na ziemię. Zwijał się z bólu.
Popatrzyłam na Angani, która patrzyła się na mnie z szerokim uśmiechem i podeszła do mnie.
- Już cię nie boli. – Powiedziała i położyła swoją łapę na moje plecy, faktycznie ból kręgosłupa minął i mogłam wstać.
Zaraz po tym zdarzeniu pojawiły się posiłki,  Kovu wraz z Simbą i innymi lwami a i oczywiście słoń by wziąć opryszka na swoje kły. Wróciliśmy w drogę powrotną.
-Angani jak to zrobiłaś?- Zapytałam.
- Ja, ja nic- Odparła młoda lwica i uśmiechnęła się szeroko.

 A o to mój dyplom za zajęcie 2 miejsca w konkursie u Nyoty 
Dziękuje :)

Życzę wszystkim udanego Sylwestra i wspaniałego 2013 roku ;)



1 komentarz:

  1. Czyli moc Angani już się ujawnia... Rozdział bardzo mi się podobał i czekam z niecierpliwością na kolejne:)
    Odnośnie Twojego pytania: pisząc notkę, obok ikonki "wstaw film" masz jakby taką przerywaną kartkę. Naciskasz na nią podczas pisania - w miejscu, które chcesz, aby było wyświetlone do "czytaj więcej". Przykładowo "poszłam na spacer". Piszesz "poszłam na" naciskasz tę ikonkę, dopisujesz "spacer". Wtedy po publikacji wyświetli Ci się "poszłam na" czytaj więcej >> Mam nadzieję, że jakoś to wytłumaczyłam. W razie pytań, pisz:)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz po sobie ślad po przeczytaniu postu, a ja postaram się odwdzięczyć tym samym. Komentarze obraźliwe i spam będzie usuwany.