-Jammy wstawaj! Ile można spać – Słyszałam czyjś głos na de mną.
- Jeszcze pięć minut mamusiu- Odpowiedziałam i przewróciłam się na drugi bok.
-No wstawaj!- Lwica nie dawała za wygraną.
Otwarłam lewe oko, a później prawe ziewnęłam głośno i wstałam otrzepałam się i zobaczyłam tą lwicę, którą uratowałam.
- No nareszcie, się obudziłaś- Uśmiechnęła się przyjacielsko- Król na nas czeka – I zaczęła schodzić z baobabu.
- A ile spałam?- Zapytałam
- Jak to ile prawie trzy dni – Przewróciła leniwie oczami.
Tyle spałam nie mogłam uwierzyć w słowa nowej
znajomej. Ja też powoli zaczęłam schodzić z drzewa nad nami pojawiła się
ta małpa i pomachała nam łapą na pożegnanie. Dobiegłam beżową lwicę i
szłyśmy już koło siebie. Lwica co
jakiś czas spoglądała na mnie i uśmiechała się do mnie. Nie rozumiałam
jej zachowania, ale odwzajemniałam jej uśmiech. Kroczyłyśmy teraz przez
wysoką trawę, słońce było już wysoko na niebie na pewno było już dobrze po południu. Naszym
oczom ukazała się piękna majestatyczna Lwia Skała. Zauważyłam, że na
jej czubku stał duży silnie zbudowany lew o żółtej sierści i jasno
brązowej grzywie, a tuż obok niego stał mniejszy lew o brązowym
umaszczeniu. Skakałyśmy z
kamienia na kamień i już byłyśmy na szczycie skały. Oba lwy które
widziałam na szczycie stały teraz przed jaskinią z resztą stada i
powitały mnie.
- Witaj w naszych skromnych progach – Powiedział żółty lew.
- Miło mi – Odparłam z uśmiechem.
- Ja jestem Simba dawny król tej krainy, a to jest Kovu nowy król- Przedstawił się.
- A na mnie wołają Jammy- Ukłoniłam się władcą.
- Pewnie jesteś głodna lwice upolowały dla ciebie zebrę proszę nie krępuj się- Pokazał łapa na dorodną sztukę.
Rzuciłam się na tą zebrę i jadłam łapczywie, a przy
tym głośno mlaskałam. Słyszałam, szepty innych lwic, ale nie
przejmowałam się nimi,nie jadłam dobre cztery dni. Podniosłam łeb, mój
pysk był cały we krwi, a w buzi przegryzałam jeszcze pozostałe mięso.
Król Simba z otwartym pyskiem patrzył na mnie, a Kovu pękał ze śmiechu,
nawet beżowa lwica, którą uratowałam trzymała się za brzuch i tarzała po
ziemi ze śmiechu. Zrozumiałam, że śmieją się ze mnie, na moich
policzkach pokazał się rumieniec spuściłam głowę ze wstydu i
powiedziałam nieśmiało.
- Ja przepraszam za moje zachowanie.
- Nic nie szkodzi, tylko nasze stado nie widziało
tak głodnej lwicy.- Uśmiechnął się Kovu. – Czuj się jak u siebie- lwy
rozeszły się do swoich obowiązków , przy mnie została zielonooka.
- No co się patrzysz.- Powiedziałam lekko oburzona, i wycierałam krew z pyska łapą.
- Oh Jammy nie wkurzaj się.
-Co jak mnie nazwałaś?- Zdziwiłam się skąd ona zna moje imię.
- Poznałam cię od razu jak spałaś u Rafikiego. A mnie nie poznajesz.
Przyjrzałam się lwicy. Obeszłam ją od czubka ogona po nos.Jak ja mogłam jej nie poznać. Przeżyłyśmy tyle lat razem.
- Sherii? To Ty!!!- Krzyknęłam uradowana.
- Tak to ja!- Wpadłyśmy sobie w „objęcia”
*
- Tak, po tym jak moi rodzice dowiedzieli się, że kazali wam uciekać to mi też kazali.
- Oh od dawna tutaj jesteś?
- Od paru ładnych lat, przybyłam tutaj jeszcze jako mała lwiczka. A Ty gdzie się podziewałaś?
- A wiesz. To tu to tam. W pewnej krainie
dowiedziałam się,że Rex tutaj jest i postanowiłam to sprawdzić-
Wyjaśniłam mojej koleżance.
- Chodź pokażę ci twoją nową jaskinię. Sama wybierałam.-Lwica uśmiechnęła się szeroko.
Wstałam i ruszyłam za uradowaną Sherii, zeszliśmy
innym zejściem z Lwiej Skały i biegłyśmy przez sawannę. Wiatr rozwiewał
mi moją grzywkę, a ptaki i motyle fruwały koło nas. Słońce chyliło się
już do snu. Moja nowa jaskinia była położona nieopodal siedziby królów.
Weszłam do jaskini była naprawdę przytulna, nawet był otwór, który
wyglądał jak małe „okienko”, znajdowało się też podwyższenie na którym
przygotowane było już posłanie z liści palmy imchu.
- To jest najlepsze! – Sherii pokazała tajemne
przejście i wśliznęła się do groty obok, jak się później okazało był to
jej dom. Byłyśmy więc sąsiadkami.
- Ale tu pięknie – Ziewnęłam
- O jeszcze nie widziałaś całej Lwiej Ziemi.
- Pokażesz mi ją kiedyś?
-Pewnie, o jak się już ciemno zrobiło. Pora iść
spać. Ja w przeciwieństwie do Ciebie wstałam jak zaczęło świtać. –
Powiedziała to z lekką ironią w głosie.
- Ta bardzo śmieszne. To ty idź spać a ja wracam do siebie.– Pożegnałam się z Sherii i wróciłam do swojej groty.
Byłam chyba najszczęśliwszą lwicą w okolicy.
Jak widać zaszły małe zmiany na blogu :)
Śliczny wygląd bloga^^ A notka przecudna, dobrze, że Jammy spotkała Sherii:)
OdpowiedzUsuńŚliczny wygląd, taka świąteczna atmosfera. :) Tylko jeden mały błąd: "New" piszę się przez "w". ;) Notka cudowna i wciągająca. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńAch blog dalsze losy króla lwa jest chyba grupowy. :D Na wszelki wypadek piszę też tutaj. :D Bardzo się cieszę. Oczywiście, że cię pamiętam. Już dodaję blogas do linków na kocurek-batman.blogspot.com postaram się też prowadzić lion--king, ale nw czy mi to wyjdzie. :D
OdpowiedzUsuń