.
*
Z górki biegłam chyba najszybciej jak dotąd, w oczach miałam łzy
szczęścia a serce rozpierał zachwyt, tak bardzo chciałam tu być i się
udało. Bieg powoli zamieniał się w spokojny trucht, naokoło mnie latały
bajecznie kolorowe motyle i dmuchawce, które w słońcu wyglądały
wyjątkowo pięknie. Słońce o którym już wspomniałam nie prażyło tak jak
na pustyni.Znalazłam małe źródełko pochyliłam by napić się wody, mój
wzrok znowu skierowałam na kolor wody tak wiem woda nie ma barwy, ale
ona była taka czysta jak kryształ a w niej pływały małe złote rybki.
Smak tej wody pozostanie we mnie chyba na zawsze była taka smaczna i
chłodna. Nabrała mnie ochota aby w niej zanurkować i się trochę
ochłodzić. Wzięłam duży rozbieg i z wielkim pluskiem wpadłam do niej.
Popływałam na chwilkę i wyszłam na brzeg, moje szare futerko było całe
mokre, ale nie przeszkadzało mi to, nawet łapy już tak nie bolały,
udałam się teraz w kierunku Lwiej Skały.
*
Podskakiwałam sobie i nuciłam jakąś melodię, moje
oczy biegały nie mogłam się napatrzeć na ten krajobraz nie przypominał
mi on mojej krainy gdzie mieszkałam za małego lwiątka. Mój kraj nazywał
się za Wielkimi Górami. Usiadłam na chwilę i wdychałam to zdrowe
powietrze, gdy nagle usłyszałam odgłosy walki. Dochodziły zza krzewów
które rosły nieopodal. Skradałam się po cichu wyjrzałam za krzaków i
zobaczyłam beżową lwicę może w moim wieku i lwa toczyli między sobą
walkę. Lwica była już nią chyba bardzo zmęczona, miała wiele ran, a lew
zadawał kolejne ciosy. Nie mogłam dłużej już na to patrzeć i wyskoczyłam
z rykiem na obcego lwa.
-ROARRRRRRRRR!!!!!!!!!- Zaryczałam. Lew zdziwiony
skąd tu się wzięłam przestał zadawać ciosy lwicy, przypatrzył mi się
uważnie i powiedział.
- Czego chcesz? Nie widzisz, że mamy kilka spraw do załatwienia?
- Takk, akurat- Powiedziałam z lekkim sarkazmem.
- Jeśli chcesz być cała i zdrowa to zmiataj z stąd-Zawarczał i rzucił się w moim kierunku.
Ja szybko odskoczyłam, ale on dalej biegł w moim
kierunku,przystanęłam i zamachnęłam się i z resztkami sił walnęłam lwa w
pysk, a on pod wpływem uderzenia zachwiał się na łapach i przewrócił
się po czym wstał i z podkulonym ogonem uciekł. Podbiegłam do rannej
lwicy. Biedna była cała w ranach niektóre były głębokie.
- Hej.
Lwica wbiła swój wzrok we mnie i uśmiechnęła się.
- Dziękuje za ratunek- Próbowała wstać, ale ból jej nie pozwalał- Roarr!- Zaryczała i upadła na ziemię.
- Pomogę Ci, tylko powiedź czy mam cię gdzieś zaprowadzić?-Lwica znalazła się już na moim grzbiecie.
- Tak. Do baobabu Rafikiego jest niedaleko stąd- I pokazała łapą kierunek drogi i zemdlała.
Faktycznie do ów baobabu
nie było daleko. Z baobabu spoglądała na mnie dziwna małpa.Pobiegła po
takie jakby nosze z wielkiego liścia palmy i wciągnęła moją nową znajomą
do góry. Ja wdrapałam się na drzewo. Zakołysało mi się w głowie, łapy
zrobiły się miękkie i straciłam przytomność.
Kilka pierwszych rozdziałów jest pisanych w pierwszej osobie.
Piękny nowy wygląd! :) Jak zwykle - świetna notka. Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa notka, podobaja mi sie Twoje opisy :)
OdpowiedzUsuńPS: no no, w kaktusie? jest woda? Ciekawe :p
Wow, jak ty cudnie piszesz. ^^ Jestem ciekawa kim jest ta beżowa lwica. :) Uri, woda w kaktusie chyba może być, bo z tego co wiem kaktus gromadzi wodę.
OdpowiedzUsuńFajoowe:)
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że w kaktusie jest woda, bo sama kiedyś mojego przedziurawiłam xD Swietna nota :)
OdpowiedzUsuń