piątek, 7 grudnia 2012

I " Lwia Ziemia".

Minęłam właśnie Rwącą Rzekę do pokonania została tylko Pustynia najgorszy odcinek drogi by dostać się w końcu na tą upragnioną ziemię.Łapy mam jak z waty w gardle sucho, nie piłam od wczoraj rana, a gdzie teraz na pustyni znajdę wodę? Moje łapy już są na gorącym piasku, strasznie ten piasek piecze. Nie zwracam jednak uwagi na ból tylko biegnę dalej,  może w kaktusie będzie woda, ktoś mi o tym opowiadał. Nie musiałam długo szukać kaktus stał tuż obok mnie, wbiłam pazury w jego skórę, miał bardzo twardą i kolczastą, poraniłam sobie przy tym poduszki,jest woda! Nachyliłam pysk i chliptałam wodę od razu poczułam się lepiej.Chwileczkę złapałam oddech i ruszyłam dalej. Biegłam i biegłam a pustynia wydawała się nie mieć końca. Powoli zapadał mrok musiałam znaleźć jakąś jaskinię, gdyż w nocy na pustyni jest bardzo zimno. Szukałam jaskini prawie po ciemku, ale udało się. Nie była zbyt wielka, ale na mnie w sam raz. Położyłam się na wilgotnej półce skalnej i od razu usnęłam.   Obudziłam się gdy na dworze było jeszcze całkiem ciemno, ale nie było zimno. I znowu ruszyłam dobiegu. Przed południem piasek już powoli zanikał i gdzie niegdzie pokazywały się kępki zielonej trawy byłam bardzo szczęśliwa, że moja tułaczka powoli się kończy. Wbiegłam na niezbyt wysoki pagórek i oczom ukazał mi się wspaniały widok- widok Lwiej Skały
.

*
Z górki biegłam chyba najszybciej jak dotąd, w oczach miałam łzy szczęścia a serce rozpierał zachwyt, tak bardzo chciałam tu być i się udało. Bieg powoli zamieniał się w spokojny trucht, naokoło mnie latały bajecznie kolorowe motyle i dmuchawce, które w słońcu wyglądały wyjątkowo pięknie. Słońce o którym już wspomniałam nie prażyło tak jak na pustyni.Znalazłam małe źródełko pochyliłam by napić się wody, mój wzrok znowu skierowałam na kolor wody tak wiem woda nie ma barwy, ale ona była taka czysta jak kryształ a w niej pływały małe złote rybki. Smak tej wody pozostanie we mnie chyba na zawsze była taka smaczna i chłodna. Nabrała mnie ochota aby w niej zanurkować i się trochę ochłodzić. Wzięłam duży rozbieg i z wielkim pluskiem wpadłam do niej. Popływałam na chwilkę i wyszłam na brzeg, moje szare futerko było całe mokre, ale nie przeszkadzało mi to, nawet łapy już tak nie bolały, udałam się teraz w kierunku Lwiej Skały.

*

Podskakiwałam sobie i nuciłam jakąś melodię, moje oczy biegały nie mogłam się napatrzeć na ten krajobraz nie przypominał mi on mojej krainy gdzie mieszkałam za małego lwiątka. Mój kraj nazywał się za Wielkimi Górami. Usiadłam na chwilę i wdychałam to zdrowe powietrze, gdy nagle usłyszałam odgłosy walki. Dochodziły zza krzewów które rosły nieopodal. Skradałam się po cichu wyjrzałam za krzaków i zobaczyłam beżową lwicę może w moim wieku i lwa toczyli między sobą walkę. Lwica była już nią chyba bardzo zmęczona, miała wiele ran, a lew zadawał kolejne ciosy. Nie mogłam dłużej już na to patrzeć i wyskoczyłam z rykiem na obcego lwa.
-ROARRRRRRRRR!!!!!!!!!- Zaryczałam. Lew zdziwiony skąd tu się wzięłam przestał zadawać ciosy lwicy, przypatrzył mi się uważnie  i powiedział.
- Czego chcesz? Nie widzisz, że mamy kilka spraw do załatwienia?
- Takk, akurat- Powiedziałam z lekkim sarkazmem.
- Jeśli chcesz być cała i zdrowa to zmiataj z stąd-Zawarczał i rzucił się w moim kierunku.
Ja szybko odskoczyłam, ale on dalej biegł w moim kierunku,przystanęłam i zamachnęłam się i z resztkami sił walnęłam lwa w pysk, a on pod wpływem uderzenia zachwiał się na łapach i przewrócił się po czym wstał i z podkulonym ogonem uciekł. Podbiegłam do rannej lwicy. Biedna była cała w ranach niektóre były głębokie.
- Hej.
Lwica wbiła swój wzrok we mnie i uśmiechnęła się.
- Dziękuje za ratunek- Próbowała wstać, ale ból jej nie pozwalał- Roarr!- Zaryczała i upadła na ziemię.
- Pomogę Ci, tylko powiedź czy mam cię gdzieś zaprowadzić?-Lwica znalazła się już na moim grzbiecie.
- Tak. Do baobabu Rafikiego jest niedaleko stąd- I pokazała łapą kierunek drogi i zemdlała.
Faktycznie do ów baobabu nie było daleko. Z baobabu spoglądała na mnie dziwna małpa.Pobiegła po takie jakby nosze z wielkiego liścia palmy i wciągnęła moją nową znajomą do góry. Ja wdrapałam się na drzewo. Zakołysało mi się w głowie, łapy zrobiły się miękkie i straciłam przytomność.

Kilka pierwszych rozdziałów jest pisanych w pierwszej osobie.

5 komentarzy:

  1. Piękny nowy wygląd! :) Jak zwykle - świetna notka. Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa notka, podobaja mi sie Twoje opisy :)
    PS: no no, w kaktusie? jest woda? Ciekawe :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, jak ty cudnie piszesz. ^^ Jestem ciekawa kim jest ta beżowa lwica. :) Uri, woda w kaktusie chyba może być, bo z tego co wiem kaktus gromadzi wodę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wiedziałam, że w kaktusie jest woda, bo sama kiedyś mojego przedziurawiłam xD Swietna nota :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz po sobie ślad po przeczytaniu postu, a ja postaram się odwdzięczyć tym samym. Komentarze obraźliwe i spam będzie usuwany.