Lwy szły w kierunku Lwiej Skały chciały porozmawiać z królem
Kovu o swojej podróży. Szara lwica szła na czele a za nią Kodi i Sherii. Gdy
dotarli do skały król chodził nerwowo w kółko.
- Królu czy coś się stało?- Zapytała szara.
- Kiara rodzi!- Powiedział zdenerwowany.
- Naprawdę?- Zdziwiła się Jammy- Gratuluję!
- Kovu możesz wejść!- Zawołał Rafiki wychodząc z jaskini.
Młody tata wbiegł szybko do swojej groty. Na posłaniu z
suchej trawy i liści leżała Kiara i czule lizała młode. Były bowiem to dwa
lwiątka. Kovu podszedł do żony i polizał ją po pysku a ta wtuliła się w jego
sierść.
- To chłopczyk i dziewczynka- Powiedziała zmęczonym głosem
królowa.
- Odpocznij kochanie, przyszli do mnie poddani i chcą mówić.
Spróbuj zasnąć- Powiedział uradowany król.
Szczęśliwy brązowy lew wyszedł z jaskini i podszedł do trójki
lwów, która od dłuższego czasu czekała na niego.
- Przepraszam was. Chodźmy się przejść dziś taki piękny
dzień.
- Może przyjdziemy jutro masz teraz co innego na głowie.-
Powiedziała zatroskana szara lwica.
- Nie możesz zapomnieć droga Jammy, że dobro stada też jest
dla mnie najważniejsze. To o czym chciałaś porozmawiać.- Zapytał lew i spojrzał
przez ramię Jammy na nowego lwa. – A to kto?
- A to mój partner- Zarumieniła się lwica. – Odnalazłam go
na Rajskiej Ziemi nazywa się Kodi – Przedstawiła lwa władcy.
Brązowy lew uśmiechnął się przyjacielsko do żółtego lwa. I
powrócił do rozmowy z Jammy.
- Jutro chciałam wyruszyć do mojego domu. Potrzebuję tego
Hofu. – Powiedziała pewnie lwica.
- Hofu?! Tego drania. Nie puszczę go z Tobą- Zaryczał Kovu-
Ale jeśli chcesz poślę z tobą jeszcze jedną lwicę walczącą. Shanti na pewno
będzie zadowolona uwielbia wyzwania- Lew zawołał czarną lwice, która właśnie
wróciła z patrolu. Podeszła do króla i popatrzyła swoimi czarnymi oczami niczym
węgielki. Uśmiechnęła się serdecznie i odparła.
- Oczywiście mogę iść z nimi. Przyda mi się dobra dawka
adrenaliny – Uścisnęła łapę Jammy w przyjacielskim geście.
- Dobrze jutro z samego rana przyjdzie do mnie, a ja wypuszczę
Hofu- Król pożegnał się z przyjaciółmi i wrócił do swojej jamy.
- To do jutra, bardzo się cieszę na tą wyprawę.- Powiedziała
czarna lwica i też weszła do jaskini na Lwiej skale.
- No to załatwione jutro wyruszamy!- Ucieszyła się Sherii.
Dzień był naprawdę piękny trzy lwy miały jeszcze dużo roboty
musiały uprzątnąć trochę jaskinię i poprosić kogoś by ją doglądał pod ich
nieobecność. Dzień szybko zleciał i
nastał spokojny wieczór.
- Trzeba wcześnie iść spać kochane – Powiedział zabawnie
Kodi.
- Ja tak wcześnie nie zasypiam śmieszku!- Poczochrała
żółtego lwa Sherii po grzywie.
- Przestańcie, jutro wstajemy przed wschodem słońca, a teraz
marsz do „łóżek”- Rozkazała Jammy pękając ze śmiechu.
Sherii prześlizgnęła się przez swoje tajne przejście i
położyła się na swoim posłaniu. Natomiast Kodi i Jammy wtuleni w siebie usnęli
twardym, ale spokojnym snem. Jammy
jednak nie mogła zasnąć miała dziwne sny co próbowała zasnąć śniła się jej
zatroskana matka. Tuliła Jammy jako małą lwiczkę, nasza bohaterka obudziła się
spocona i pełna niepokoju teraz zaczynała się bać czy powinna wybierać się na
tą wyprawę. Nie zmrużyła już oka czuwała by nie zaspać. Niebo robiło się już
granatowe a gwiazdy zanikały szara lwica obudziła Kodie’go a poźniej Sherii.
Zaspani poszli na Lwią skałę tam czekał na nich Kovu i Hofu oraz Shanti.
- Życze wam udanej podróży, wracajcie cali i zdrowi-
Pożegnał się król i wrócił do śpiącej żony.
Piątka lwów wyruszyła na wyprawę swojego życia.
*
Niebieskooka szła tuż koło Hofu, który co jakiś czas
spoglądał na Shanti widocznie czarna lwica wpadła mu w oko. Cieszył się, że
mógł wyjść z tej okropnej i mokrej jamy. Bał się jednak spotkania z Doto miał
bowiem spełnić jego podły plan, a Hofu miał przyprowadzić do niego zaginione kiedyś
lwiątka. Po co? Nie wyjaśnił mu tego, ale pamięta jego śmieszny wyraz pyska.
Człapał teraz przez Bagienną dolinkę trochę niebezpieczną. Wiele lwów straciło
tutaj życie. Kroczył ostrożnie bo ziemia była grząska i w każdej chwili mogła
go wciągnąć.
-Hofu! Uważaj!- Krzyknęła Jammy i ledwo udało jej się
chwycić za ogon szarego lwa, a spadł by ze stromego urwiska do rwącej rzeki.
- Uratowałaś mnie- Wyszeptał wystraszony.
- Co ci dolega? Całą drogę milczysz?- Zapytała Sherii.
- Nic po prostu się nie wyspałem. – Odburknął.
Po krótkim odpoczynku ruszyli w dalszą drogę szary lew
chciał mieć już za sobą te okropne bagna.
*
Maszerowali cały dzień nic nie jedli i pili droga była
męcząca. Nastał wieczór padnięte lwy znalazły ciche miejsce i pogrążyły się we
śnie.
- Jammy, Jammy- Jakiś melodyjny głos niczym śpiew skowronka
obudził niebieskooką lwicę. Ta niechętnie otworzyła oczy, ale głos dalej ją
nawoływał. – Jammy, Jammy.
Lwica wstała z legowiska i ruszyła za tym
głosem szła niczym zahipnotyzowana głos nasilał się, ale dalej był miły dla ucha szara weszła do jakiegoś źródełka spuściła łeb i zobaczyła w nim odbicie jakiejś lwicy odwróciła się gwałtownie ale nikogo nie było. Znowu usłyszała nawoływanie. Spojrzała w niebo chmury robiły się czerwone potem różowe a za chwilę zrobiły się złote, pojawiły się nawet schody po których schodziła duża szara lwica z brązową grzywką, wiał silny ciepły wiatr. Jammy stała wystraszona. Duża lwica stanęła tuż obok bohaterki i uśmiechnęła się. Biło od niej dziwne przyjemne światło pewnie niejeden lew by uciekł od tego zjawiska, lecz Jammy stała wpatrzona jak lwica stoi tuż obok i uśmiecha się.
głosem szła niczym zahipnotyzowana głos nasilał się, ale dalej był miły dla ucha szara weszła do jakiegoś źródełka spuściła łeb i zobaczyła w nim odbicie jakiejś lwicy odwróciła się gwałtownie ale nikogo nie było. Znowu usłyszała nawoływanie. Spojrzała w niebo chmury robiły się czerwone potem różowe a za chwilę zrobiły się złote, pojawiły się nawet schody po których schodziła duża szara lwica z brązową grzywką, wiał silny ciepły wiatr. Jammy stała wystraszona. Duża lwica stanęła tuż obok bohaterki i uśmiechnęła się. Biło od niej dziwne przyjemne światło pewnie niejeden lew by uciekł od tego zjawiska, lecz Jammy stała wpatrzona jak lwica stoi tuż obok i uśmiecha się.
- Córeczko to ja twoja mama- Odezwała się zjawa.
- Mama? Ale to niemożliwe moja mama umarła.
- Jak widzisz żyję, żyję w tobie córeczko o tu- I położyła
swoją wielką łapę na sercu szarej lwicy.
- Po co się mi ukazałaś?
- Nie wygrasz z Doto, on jest silniejszy – Ostrzegła ją.
-To co mam robić- Mówiła Jammy nie odrywając wzroku od
matki.
- Musisz znaleźć pewne magiczne jeziorko, tam przekażę ci
swoje moce- Powiedziała lwica.
- Jak je odnajdę i skąd będę wiedziała, że to jest właśnie
to jeziorko?
- Będę was prowadzić w dzień będę najpiękniejszym ptakiem
jakiego kiedykolwiek widziałaś a nocą najjaśniejszą gwiazdą na niebie.- Duża
lwica przytuliła swoją córkę.
Szara duża lwica zaczęła odchodzić a raczej płynąć w
powietrzu i oddalała się od swojej córki. Mała szara lwica biegła za nią, ale
nie mogła jej dogonić duch oddalał się jeszcze bardziej. Duch wszedł już na
niebiańskie schody odwrócił się i uśmiechnął się po czym zawiał wiatr i
rozproszył chmury ukazały się piękne gwiazdy. Młoda lwica nie wiedziała co ma
robić szybko pobiegła i obudziła swoich towarzyszy.
- Ukazała mi się moja matka!- Krzyknęła.
- Pewnie ci się przyśniła.- Odparła Shanti.
- Wcale nie kazała mi szukać magicznego jeziorka.-
Krzyknęła.
- Jeziorka?!- Zdziwili się pozostali.
Świetna notka.Bardzo się cieszę,że matka Jammy ujawniła się jej jao duch.Bardzo ciekawi mnie to jeziorko...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:lwica-katty.blogspot.com
PS.Zostałaś nominowana do Libester Blog Award,szczegóły na moim blogu:lwica-katty.blogspot.com
UsuńSuper notatka i zostałaś nominowana na Liebster Blog Award
OdpowiedzUsuńhttp://historiaopykiarytanabiego.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuń