piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 36 " Uwolnienie."

Makali leżał na zimnej i twardej ziemi. W mrocznym więzieniu przebywali już chyba miesiąc ( tak przynajmniej mu się wydawało). Całe szczęście, że nie brali go już na przesłuchania, miał tego dość. Widok tego Jiwe wywoływał na nim dreszcze i paniczny strach. Chciał uciec stąd jak najdalej, ale to były tylko odległe marzenia. Lew podniósł się ociężale. Świeże rany dały znów o sobie znać. Zagryzł wargi z bólu. Musiał być silny. Musiał być silny dla swojego stada, które coraz bardziej się rozpadało. Mieszkańcy Wrzosowej Polany byli słabymi wojownikami. Zajmowali się głównie ziołami i miksturami. Starali się unikać walk i rozlewu krwi. Ale Makali musiał być silny jeszcze dla jednego lwiątka- dla swojej siostry Choki.

*

Lwiczka spała u boku Sheshru, która była teraz dla niej jak matka. Złączyła je jakaś dziwna wieź. Obie bardzo chciały wydostać się z tego okrutnego miejsca. Musiały więc o siebie dbać i podnosić na duchu kiedy tej drugiej było źle. Makali podszedł do śpiącej siostry. Nie rozumiał dlaczego Wielkie Duchy doprowadziły do takiego stanu rzeczy. Ta mała lwiczka powinna teraz biegać po pięknej łące na ich Polanie, a nie znajdować się w tym miejscu. Westchnął ze smutkiem para, która wydostała się z jego pyska pomuskała małą Chokę po policzku i lwiczka obudziła się. Spojrzała na brata.
- Wybacz, że cię obudziłem. - powiedział łagodnym i przyciszonym tonem.
- I tak już nie spałam.- ziewnęła.Podbiegła do brata i przytuliła się do jego poranionej łapy. - Boli?- zapytała.
- Trochę mniej, ale nie bój się. Jestem silny i wyjdziemy stąd cało.- uśmiechnął się.
Całej tej rozmowie przysłuchiwała się Sheshru też już nie spała, nie chciała jednak otwierać oczu i przerywać im rozmowy. Nawet nie wiedziała kiedy bardzo polubiła tę dwójkę lwów. To nie tak miało wszystko wyglądać. Nie tak. Jak mogła sobie pozwolić na przyjaźń między nimi. Musiała jak najszybciej dowiedzieć się od lwa po co tak naprawdę chcą dojść na Lwią Ziemię. Wstała. Usiadła i cicho westchnęła. Podniosła się na łapach już miała zapytać się o to, ale wielki kamień odsunął się od wejścia i w progu jaskini stanęły dwa dobrze zbudowane lwy. To mogło świadczyć tylko o jednym. Znowu wezmą Makaliego na przesłuchanie. Beżowy już przygotował się na to. I wyszedł im na przeciw. Jakie było jego zdziwienie kiedy okazało się, że lwy nie przyszły po niego, ale po jego małą siostrzyczkę. Starszy brat próbował obronić małą, ale Lew Strażnik uderzył go w pysk z taką siłą, że się przewrócił. Gdy zdążył się podnieść kamień znowu zasłonił wejście do jaskini. Beżowy słyszał tylko płacz swojej siostry i błaganie o pomoc. Nic więcej nie mógł zrobić...

*

Chokaa próbowała się wyrwać z paszczy obcego i brudnego lwa. Strasznie mu śmierdziało z pyska, musiała zatkać sobie nos. Została przyprowadzona do ogromnej jaskini. Też tutaj tak śmierdziało. Lew podszedł do tronu gdzie siedziały dwa lwy - samiec i samica. Samiec nie posiadał jednego oka i wyglądał koszmarnie, natomiast lwica była piękna, Chokaa nigdy przedtem nie spotkała piękniejszej lwicy. Lew, który ją niósł zamachnął się i rzucił nią przed oblicze władcy stada. Lew nie robił sobie z tego nic, natomiast "Piękna bestia" tak nazwała ją Chokaa zeskoczyła ze skalnej półki i podeszła do lwiczki. Okrążyła ja parę razy i uśmiechnęła się złowroga.
- Yhym, to ty jesteś ta dzielna lwiczka?- Zapytała.
- Tak, ale nie jestem bardzo dzielna.- odpowiedziała mała i wtedy poczuła mocne uderzenie w brzuch. Przewróciła się.
- No tak jednak nie jesteś taka dzielna.- powiedziała z sarkazmem lwica.
Brązowa wstała z ziemi, nie dała po sobie poznać, że coś jej dolega. Chciała wstawić czoła tej bestii. Stado, które znajdowała się w tej jaskini patrzyło na swoją władczynię. Byli bardzo ciekawi co zrobi z ta małą przybłędą.
- Jeśli myślisz, że jestem dobrą lwicą to się mylisz!- zawarczała. - Ty i twój brat jesteście słabi!- zaśmiała się i spojrzała lwiczce w  oczy.
- Nie jesteśmy słabi!
- O i to bardzo. Z resztą wasza matka też była słaba.- Fioletowa przybliżyła się do brązowej, a ta opluła ją prosto w pysk.
- Ty wredny mały szczurze!!!!- Mateso wnerwiła się. Zamachnęła się i uderzyła Chokę w policzek robiąc je krwawe rany. Lwiczka stała jednak dzielnie na łapach.
Tymczasem w jaskini. Sheshru spytała się po co tak właściwie wędrują na Lwią Ziemię. Po opowieści Makaliego, lwica odeszła do swojego kąta w jaskini. Wzięła do łap trochę ziemi splunęła na nią. Utworzyła się glina z której ulepiła małą myszkę podobną do tych, które czasami przebiegają przez jaskinię,więc nie zbudzi żadnych podejrzeń. Wypuściła ją i zwierzątko wiedziało gdzie ma się udać.
- Pani! Proszę o wybaczenie, że przerywam, ale dostałam wiadomość. Mogę panią poprosić?- zapytała czerwona lwica, która podeszła do Mateso.
- No dobrze.- lwica niechętnie oderwała się od znęcania nad Choką.
Podeszła do ów lwicy, a ta wyciągnęła łapę, na której siedziała mysz Sheshru. Lwica wysłuchała wiadomości od więzionej lwicy i uśmiechnęła się.
- No Sheshru dobrze się spisałaś.- powiedziała po cichu i wróciła do lwiczki.
- Straże! Zanieście ją do jaskini na dzisiaj wystarczy. Zmęczyłam się - lwica otarła pot z czoła i podeszła do swojego brata.
- Mam dobre wieści.- szepnęła mu do ucha.- musimy ich wypuścić zaprowadzą nas na Lwią Ziemię.
- Jesteś pewna że ta lwica nie blefuje?- zapytał brat.
- Ja się nigdy nie mylę braciszku.
- Dobrze wieczorem ich wypuścimy.
Chokaa wróciła do groty obolała i pokaleczona. Sheshru szybko zajęła się jej ranami.
- Co chciała?- Zapytał Makali.
- Nic. Znęcała się tylko nie widać!- warknęła.
- Chokaa nie ruszaj się.- upomniała ją Sheshru.
Lwiczka nie miała ochoty na dalszą rozmowę. Położyła się z dala od dwójki lwów. Schowała łeb w łapach i zapłakała. Teraz zdała sobie sprawę, że wszystko ją boli, nie rozumiała dlaczego ta lwica tak traktuje lwiątka. Po długim płaczu zasnęła. Sen nie trwał jednak długo. Kamień został znów odsłonięty tylko tym razem w grocie pojawili się Mateso i Jiwe. Makali zerwał się na równe łapy i szybko chwycił siostrę za futro na karku. Mateso podeszła do Makaliego i powiedziała.
- Wypuszczę was, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?- Zapytała Chokaa.
- Powiedzie mi po co właściwie wyruszacie na Lwią Ziemię?- lwica musiała się upewnić czy nie została okłamana.
Beżowy położył swoją siostrę delikatnie na ziemi i opowiedział wszystko dokładnie, nie chciał już jej trzymać długo w niepewności. Chciał też odetchnąć świeżym powietrzem.
- Ale musimy ostrzec jeszcze jedno stado - powiedział lew
- Jakie?- zapytała zaciekawiona Mateso.
- Stado Muhuri, ale z nimi jest problem.
- Jaki znowu?- Zapytał Jiwe.
- Oni też żyją z moim stadem w niezgodzie.- odparł Makali.
- O nich nie musisz się martwić. Tak się składa, że ich przywódczyni to moja dawna znajoma. Jest trochę naiwna i da się ją łatwo zaciągnąć na naszą stronę.- dokończył.
Autorka obrazka: Asia
Makali chwycił znów siostrę za futro, gdy ją podniósł na przeciwko niego pojawiła się Mateso z szyderczym uśmieszkiem i spojrzała na Chokę.
- Masz dzielną siostrę wyrośnie z niej silna lwica.- powiedziała z podziwem.
Makali tylko zamrugał ze zdziwienia oczami.
- Wiesz gdzie leży ta Lwia Ziemia?- zwróciła się do beżowego.
- Matka mówiła, że na wschód od waszego wąwozu.
- A więc postanowione. Wyruszamy. Ty będziesz nas prowadził. Oczywiście w towarzystwie moim i mojego brata. Roarrrr!!!!- zaryczała Mateso i po krótkiej chwili oba stada wyruszyły w kierunku Lwiej Ziemi.

~~~~~

Cześć czołem.
Jak widać napisałam kolejny post. Tym razem postanowiłam zabrać się za tą historię i ją doprowadzić do samego końca. Planuję opowieść zakończyć na 55 rozdziale, no ale zobaczymy jak to wszystko poskładam.

Jak myślicie czy stado Muhuri przyjmie naszych bohaterów z otwartymi ramionami? Piszcie w komentarzach.

5 komentarzy:

  1. Wow wspaniały rozdział! Naprawdę wciąga. ;D Czekam z niecierpliwością na dalsze losy stada Makaliego,
    pozdrawiam
    lwie-opowiesci

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Późno komentuję, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz ;)
    Ładnie opisane. Ciekawi mnie, co dalej z Makali. Jak potoczą się jego dalsze losy? Moment, w którym Choka została zraniona przez Matesę. Brr..
    Czekam na dalszy ciąg, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie komentuję! Przepraszam za tak okropny poślizg.
    Rozdział był świetny! Strasznie żal mi Choki i Makaliego. Coś czuję, że Muhuri popełni duży błąd i przygarnie stado do siebie, ale mam nadzieję, że jednak będzie inaczej.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna notka, sorki, że rzadko wchodzę na bloga, ale postanawiam od teraz zaglądać regularnie :D Dobrze by było gdyby stado Muhuri ich przyjęło ;)
    Aha nie wiem gdzie to napisać, ale skończyłam twój nagłówek ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. super notka kocham tą historię i nie mogę doczekać się kontynuacji

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz po sobie ślad po przeczytaniu postu, a ja postaram się odwdzięczyć tym samym. Komentarze obraźliwe i spam będzie usuwany.